blog

Autyzm

Chciałabym podzielić się z wami, historią, która jest opowieścią o jednym z najbardziej niezwykłych przykładów, jak działa Technika Bowena.

„Nazywam się Demetra Axinte, jestem lekarzem pediatrą, neonatologiem a także, co nie mniej ważne, terapeutą Techniki Bowena.

Chciałabym przedstawić przypadek 3,5-letniej dziewczynki, która do mojego gabinetu Bowena trafiła z polecenia znajomych – być może pomogę jej bardziej niż mogły to zrobić leki. Co za paradoks: ja, neonatolog, która jako lekarz zajmuję się takimi dziećmi, mam zrobić z pomocą Techniki Bowena więcej niż do tej pory zrobili lekarze ???

Z wywiadu dowiedziałam się, że dziewczynka urodziła się po ciąży z wieloma problemami (nadciśnienie, wewnątrzmaciczne ograniczenie wzrostu w 24. tygodniu), poród odby się przedwcześnie w 32 tygodniu ciąży. Po porodzie stan dziecka był ciężki, wymagał sztucznego oddychania przez 1 miesiąc i hospitalizacji przez kolejne 2 miesiące. Medycyna zrobiła wszystko, aby utrzymać dziewczynkę przy życiu. Po roku troskliwej opieki ze strony rodziców i wsparcia terapeutycznego u dziewczynki zdiagnozowano autyzm.

Sesje terapeutyczne Techniką Bowena rozpoczęłam, kiedy dziewczynka skończyła trzy lata. Nie miałam zbyt dużej nadziei na skuteczność terapii, do czego otwarcie przyznałam się. Pierwsze zabiegi były bardzo trudne: dziewczynka nie pozwalała się dotykać, sesje trwały od 1 do 1, 5 godzin. Uzbroiłam się w cierpliwość, starałam się zająć dziecko zabawkami, książkami i kredkami, zabiegi wykonywane były na specjalnej macie – która później stała się „zaczarowanym dywanem” dla naszej małej pacjentki. Mimo że było to trudne, mała dziewczynka zrozumiała, że jest to dla niej dobra terapia. Zaakceptowała terapię do tego stopnie, że kiedy którejś nocy obudziła się z gorączką, wzięła do ręki buty i za pomocą znaków i wrzasków (dziewczynka nie mówiła), poprosiła matkę, aby zabrała ją na terapię Bowena.

Powoli, po około 7 sesjach, osiągnęłam normę wykonywania zabiegu – czas 40 minut i dziecko leżące na macie. Mniej więcej w tym czasie dziewczynka zaczęła płynnie mówić w obcym języku – później okazało się, że był to język aramejski, którego nie używał nikt w rodzinie ( ojciec dziewczynki był Żydem, ale on także nie znał języka aramejskiego; dopiero w trakcie nabożeństwa w synagodze rabin rozpoznał, jakim językiem posługuje się dziecko – przypis tłumacza). Dziewczynka wygłaszała całe monologi w swoim języku przez około 3- 4 sesje i wtedy nagle zaczęła mówić po rumuńsku: od razu całkowicie poprawnie gramatycznie i płynnie.

Po 12 sesji przypadł termin corocznej kontroli lekarskiej stanu zdrowia dziewczynki, tak zwanej reewaluacji, w trakcie której neurolog i neuropsychiatra stwierdzili, że: dziewczynka mieści się w normie neuro-psychiatrycznej z niewielkimi elementami autyzmu. Największe zdziwienie komisji wzbudziła wypowiedź dziewczynki, która sama powiedziała, że w każdy wtorek ma wykonywane zabiegi Bowena przeznaczone dla szczególnych dzieci,i w dodatku jest to terapia z całusami!

Cykl zabiegów skończył się, ale nadal utrzymujemy kontakty towarzyskie. Nasza mała dziewczynka jest teraz normalnym, wesołym, szczęśliwym i kochającym dzieckiem, która wszystkich obsypuje pocałunkami.

Cieszę się, że znam Technikę Bowena, która poszerzyła moje horyzonty medycyny!!!”

źródło: http://boweniasi.ro