– Pani syn ma Aspergera, musi zażywać psychotropy – taką diagnozę usłyszała mama Kacpra, kiedy chłopiec w wieku 6 lat trafił do psychologa, a potem psychiatry.
Kacpra znałam od kilku lat. Z żalem patrzyłam na chłopca, który w przedszkolu odstawał od grupy rówieśników. Był nadpobudliwy, nie potrafił się skoncentrować, nie umiał kontrolować emocji. Kiedy zaczęłam pracować metodą Bowena i poznałam możliwości tej terapii, zaproponowałam mamie Kacpra serię zabiegów. Mama nie przejawiła entuzjazmu.
– Ale o co chodzi? – zapytałam.
– Kacper nie lubi dotyku, nawet mnie nie daje się przytulić, bardzo trudno zaakceptować mu obce osoby, nie wysiedzi w miejscu kilkunastu minut, a zabieg na leżąco w ogóle nie wchodzi w grę – mama Kacpra wymieniła listę powodów, dla których chłopiec jej zdaniem nie nadawał się na terapię.
– Może jednak spróbujemy? – nie poddawałam się. – Terapia powinna pomóc Kacprowi wyciszyć się. Jest bardzo delikatna, wszystkie dzieci, którym robiłam zabiegi, szybko je polubiły. Jeśli Kacper nie przekona się do mnie, po prostu przerwiemy zabiegi i tyle.
I zaczęła się terapia.
Pierwszy zabieg był rzeczywiście trudny – i dla chłopca i dla mnie. Chociaż ruchy wykonywane na ciele pacjenta w czasie zabiegu terapią Bowena są delikatne, Kacper bardzo silnie reagował na najlżejszy dotyk. Bolało go każde miejsce, które dotknęłam. Zabieg przerwałam w połowie, podziękowałam chłopcu i pożegnaliśmy się. Nie wiedziałam, czy zobaczę go za tydzień – jeszcze nie spotkałam się z tak silną reakcją ciała w czasie terapii.
Za tydzień Kacper przyszedł na następny zabieg. Delikatnie dotknęłam jego pleców – chłopiec dużo spokojniej zareagował na dotyk, ale ciało nadal było bardzo wrażliwe. Tym razem udało się wykonać zabieg do końca.
Potem był trzeci zabieg – Kacper przestał odczuwać mój dotyk jako bolesny. A na czwartym Kacper przytulił się do mnie – mama nie dowierzała własnym oczom.
– To pierwsza terapia, na którą Kacper chce chodzić – wyznała mama. – W domu dużo o pani opowiada.
Chłopiec skorzystał łącznie z 12 zabiegów. Były dni, kiedy był mocno pobudzony, trzy razy nie przyszedł na zabieg, bo nie chciał, ale udało się nam dotrwać do końca.
Dzisiaj Kacper chodzi już do szkoły. Ma jeszcze niejakie trudności, żeby usiedzieć w ławce, ale spacer z gąbką do łazienki w połowie lekcji wystarcza, aby chłopiec wytrzymał do dzwonka. Jest wesoły, towarzyski. Asperger? Psychotropy? Teraz już nikomu nie przychodzi to do głowy.
A ja cieszę się, bo Kacper to kolejne dziecko, któremu terapia Bowena pomogła odmienić życie.