Dziś opowiem o rzadkiej chorobie cytomegalii, albo raczej o tym, jak Bowen może pomóc osobie nią dotkniętej.
Wirusa cytomegalii nosimy w sobie jak miliony innych drobnoustrojów. W zrównoważonym organizmie zajmuje swoje skromne miejsce i nie dokucza nosicielowi. Wirus atakuje organizm słaby, najczęściej po przejściu innej choroby.
Tak było w przypadku pana Wojciecha: cytomagalia zaatakowała, kiedy ten był osłabiony po przebytym covidzie. Stan złego samopoczucia utrzymywał się kilka miesięcy, pan Wojciech był przekonany, że to ciągle skutki covida. Bo też objawy cytomegalii łudząco przypominają covida i inne infekcje grypopodobne:
- bóle mięśni i głowy
- bóle stawów
- ogólne złe samopoczucie
- osłabienie.
Po kilku następnych miesiącach stan zdrowia pogorszył się jeszcze bardziej. Każdego wieczoru pojawiała się wysoka gorączka dochodząca do 39 stopni. Pan Wojciech zmotywowany przez żonę udał się do lekarza. Ten zlecił badania i znalazł przyczynę: właśnie cytomegalię. I dopiero po tym wyniku zaczęło się właściwe leczenie.
Leczenie to trochę za dużo powiedziane. Raczej oczekiwanie na powrót do zdrowia, bo na wirusa cytomegalii jak na każdego innego wirusa lęku nie ma. Leczone mogły być tylko objawy, np. zbijana wysoka gorączka czy podawane środki przeciwbólowe dla złagodzenie silnego bólu mięśni, zwłaszcza nóg.
Pan Wojciech cierpiał z powodu wysokiej gorączki 4 tygodnie. Leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe tylko w niewielkim stopniu niwelowały dolegliwości. Wtedy zdecydował się wspomóc organizm techniką Bowena. Terapię znał, bo od kilku lat korzystała z niej jego żona. Sam był sceptycznie do terapii nastawiony, podobnie jak do wszystkich metod naturalnych. Ale ponieważ ogólny zły stan zdrowia trwał już ponad rok, a gorączka nie ustępowała od 4 tygodni, więc też pan Wojciech chorobą był już mocno zmęczony.
Poprawa nastąpiła już po pierwszym zabiegu. Gorączka malała z dnia na dzień. Po dwóch tygodniach ustąpiła. Powoli zaczęły też ustępować bóle nóg. Pan Paweł lepiej śpi, bóle nie wybudzają go już w nocy.
Na 4 zabieg Pan Wojciech przyszedł zadowolony:
– Tak to ja mogę chorować. Nic mnie nie boli, nie czuję się już taki zmęczony, ale lekarz zaleca jeszcze kilka tygodni spokoju w domu.
Terapię kontynuujemy. Czekamy, aż wątroba i trzustka, które najwięcej cierpią z powodu cytomegalii, wrócą do zdrowia.