Technika Bowena, terapia dzieci

O krzywym zgryzie, który niekoniecznie jest dziedziczny

Kilka lat temu na zabiegi zgłosiła się kobieta z 8-letnią córeczką, Kasią. Dziewczynka miała problemy emocjonalne. Była wycofana, nie chciała chodzić do szkoły, z trudem komunikowała się z najbliższymi. Były też problemy natury fizycznej: okrągłe plecy, zamknięte ramiona. I silny przodozgryz.

Mamie zależało przede wszystkim na rozluźnieniu napięcia w ciele dziecka. Mnie rzucała się w oczy wada zgryzu. Opracowałam plan terapii głównie pod kątem zmniejszenia napięć w obrębie barków i szyi, co powinno przełożyć się na otwarcie klatki piersiowej, usunięcie kifozy, i – poprawę zgryzu.

Dla mamy zgryz dziewczynki nie był żadnym problemem. Powiedziała, że to rodzinna cecha dziedziczna, że wszyscy ze strony jej mamy tak mają.

Odpuściłam tłumaczenie, że wady zgryzu świadczą o silnych emocjach, które nie znajdują innego ujścia jak zaciśnięcie zębów. Tak. Z zarysu szczęki można wiele wyczytać o historii życia, zwłaszcza o emocjach, z którymi sobie nie radzimy. Odpuściłam tłumaczenie, ale i tak robiłam swoje. I pokazałam – tak na wszelki wypadek – ćwiczenia, które wspomagąją szczękę w powrocie na właściwe miejsce.

Spotkań było kilkanaście. Oprócz zabiegów dużo rozmawiałyśmy z mamą, analizowałyśmy zachowanie dziewczynki, co może mieć na nie wpływ: środowisko domowe, szkoła, pasje, dieta.

Z mamą dziewczynki było mi bardzo „po drodze”. Zaprzyjaźniłyśmy się. Z podziwem patrzyłam na decyzje podejmowane przez mamę, aby zadbać o dobrostan córki. Głównym posunięciem była zmiana systemu nauki i przejście na nauczanie domowe. Bo okazało się, że to szkoła była głównym problemem dziecka ( od razu zaznaczam: w szkole nie było żadnej patologii, po prostu Kasia ze swoją konstrukcją psychiczną potrzebowała czegoś innego niż szkoła publiczna).

Niedawno Kasię zobaczyłam ponownie. Ma 13 lat. Zmieniła się nie do poznania: chodzi wyprostowana, śmiało odpowiada na pytania, uśmiecha się na prawo i lewo, i … nie ma śladu wady zgryzu.

Nie wracałam do tematu, że „w mojej rodzinie wszyscy mają wadę zgryzu”. Swoje wiem.

Wiem, że szczęka musi unieść wiele emocji, jakie kumulują się w człowieku. Że wady zgryzu są zapisem historii życia. Że aparaty ortodontyczne nie zdadzą się na wiele, jeśli nie popracujemy z całym ciałem i emocjami.

Kasia ze swoimi problemami emocjonalnymi i fizycznymi miała wiele szczęścia. Bo ma mamę, która naprawdę skupiła się na szukaniu źródeł kłopotów i podjęła radykalne kroki, aby zawalczyć o szczęście córki.

Pozdrawiam mamę bardzo, bardzo serdecznie.